TO JEST MIEJSCE,
W KTÓRYM MOŻESZ PORUSZYĆ KAŻDY TEMAT BEZ OBAWY, ŻE KTOŚ CI GO USUNIE.

jak walczyć z...

Porozmawiajmy o tym, jak przybrać, bądź zrzucić kilogramy
Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 281
Rejestracja: 10 cze 2020, 1:37
Lokalizacja: wieś

jak walczyć z...

Post autor: skaranie boskie »

176 cm
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


admin@egoija.pl
Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 281
Rejestracja: 10 cze 2020, 1:37
Lokalizacja: wieś

jak walczyć z...

Post autor: skaranie boskie »

Dobra, jutro zaczniemy opowieść o detoksie i zrzucaniu zbędnych kilogramów.
Dziś, ponieważ jestem ograniczony czasowo, proponuję Wam obejrzenie i wysłuchanie jeszcze jednej prelekcji. Tym razem przemówi do Was onkolog.
https://www.youtube.com/watch?v=TxAG0sTN2e0
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


admin@egoija.pl
Awatar użytkownika
refluks
Posty: 42
Rejestracja: 17 cze 2020, 10:57

jak walczyć z...

Post autor: refluks »

Bosko skarany będzie tu rozwlekle przez iks tygodni komunikował odkrycie Ameryki.
refluks w kilku zdaniach przedstawi rozwiązanie problemu wielkiego brzucholca.
Po pierwsze i przede wszystkim nie konsumujecie mięsiska z markieta.
U gospodarza nabywacie świninę.
Się zdziwicie jaka różnica we smaku i konsystencji mięsa.
Mięsisko od gospodarza się wam we smaku słodkie wyda, bo podniebienie przyzwyczajone do solanek.
I jak ciężko nagle schabowego rozbić, bo rozbijacie mięsień a nie garmażeryjny papkulec.
Najważniejsza rzecz: węglowodany to nasz wróg!
Są potrzebne w całej tej machinie chemicznej, owszem, ale żryjta kaszę gryczaną, a nie kartofle.
I masło i smalec, a nie ratyfikowane gówna.
I na tym smażycie.
I chlebek bierzecie, prawda, suszycie, kanapeczkowo i na niego boczusia pokrojonego kładziecie, jak kto lubi traktuje musztardąą, albo kiszonym ogurkąą.
Chodzi o to, żeby jeść tłuszcz.
On zasyca, zaspakaja i się je, a nie żre.
Sobie sprawdźcie ile zjecie kluchów jałowych i głodni, a wystarczy skwareczków z podgarełka i aby parę kopyteczek .
I syty i bębola nie ma.
refluks z autopsji, własnej doda, nota bene, że im bardziej tłusto żarł, tym był co raz bardziej cudownie smukły.
Że o gibkości nie wspomni.


Nie ma za co.
Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 281
Rejestracja: 10 cze 2020, 1:37
Lokalizacja: wieś

jak walczyć z...

Post autor: skaranie boskie »

A wiesz, kiedyś próbowałem tego sposobu, który zapodałaś powyżej. Też zmiana była po dwa kilo na tydzień. Tylko w drugą stronę.
Poza tym jesteś niekonsekwentna. Mówisz, że węglowodany, to wróg i namawiasz do kluseczek i chlebka. Ja dodam, że jeszcze większy wróg to gluten. Tworzy w jelitach skorupę. A mięso? Właściwie zbędne, podobnie, jak nabiał, ale wiem, że trudno się pozbyć nawyków, dlatego popieram ideę kupowania od gospodarza, pod warunkiem, że gospodarz nie prowadzi przemysłowego tuczu. No i nie więcej, jak jednego kotleta na tydzień.
Poza tym ważna jest ilość posiłków i ich właściwe interwały czasowe. Bardzo wskazane soki owocowe, ale wyciskane świeżo i niepasteryzowane. Właściwie, gdyby się uprzeć, one same by wystarczyły, ale z doświadczenia wiem, że trzeba nie lada samozaparcia, by pozostać tylko przy nich.
Fajnie, że próbowałaś mnie wyręczyć, ja jednak postaram się spokojnie, krok po kroku opowiedzieć, jak zgubić nadwagę, odtruwając przy tym, a zwłaszcza odkwaszając organizm. I dodam coś, co powstrzyma tzw. efekt jojo. Coś, z czym nie dałem sobie rady, gdy kilka lat temu próbowałem zrzucić zbędne kilogramy.
Jutro napiszę coś o oknie żywieniowym.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


admin@egoija.pl
Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 281
Rejestracja: 10 cze 2020, 1:37
Lokalizacja: wieś

jak walczyć z...

Post autor: skaranie boskie »

Zgodnie z zapowiedzią...
Cóż to takiego to okno żywieniowe?
No na pewno nie okienko w stołówce, przez które pani kucharka podaje nam coś o bliżej nieokreślonym smaku, zapachu i kolorze, byśmy to - z mniej, lub bardziej udawanym - apetytem spałaszowali. Okno żywieniowe, to kilkugodzinny okres wycięty z każdej doby, w którym powinniśmy spożywać wszelkie posiłki. Moim i nie tylko moim zdaniem, nie powinien on być dłuższy, niż osiem godzin, po których powinna nastąpić szesnastogodzinna przerwa. Ja sobie wykombinowałem takie okno pomiędzy godziną dziesiątą a osiemnastą. Głównie chodziło o to, by ostatni posiłek nie był zbyt późny.
Do tego wprowadziłem jeden w tygodniu całodniowy post, który przełamywałem jedynie wieczornym browarkiem, choć przyznam, że dość mocno spowalniał on, a dziś wręcz uniemożliwia dalsze gubienie kilogramów.
Czyli podsumujmy. Jemy dowolną ilość posiłków, choć sugeruję niewielkich, ale wyłącznie w przedziale ośmiu godzin na dobę. Jednodniowy, cotygodniowy post oczyszczający (ja, jako osoba niereligijna, wybrałem sobie poniedziałek, choćby dlatego, by zniwelować nadmierne, niedzielne peregrynacje kulinarne). Ale post musi być całkowity, o ile ma mieć jakikolwiek sens. No i całodniowy jest tylko z nazwy, trwa bowiem od ostatniego posiłku w niedzielę do pierwszego we wtorek.
W najbliższych dniach opowiem Wam co jeść i w jakiej kolejności, ta bowiem jest niezwykle ważna.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


admin@egoija.pl
Awatar użytkownika
refluks
Posty: 42
Rejestracja: 17 cze 2020, 10:57

jak walczyć z...

Post autor: refluks »

skaranie boskie pisze: 13 lip 2020, 22:54 jesteś niekonsekwentna. Mówisz, że węglowodany, to wróg i namawiasz do kluseczek i chlebka.
Adepcie dwugodzinnego kursu erystyki - nadmieniłam, że warto przyuważyć ile zje się kluchów bez i z okrasą.
A chlebek warto przesuszyć, co zaznaczyłam, bo mniej się takiego zje, niż świeżego.

A ty kontynuuj swój przepis.
Odniosę się do niego po kilku odcinkach.
Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 281
Rejestracja: 10 cze 2020, 1:37
Lokalizacja: wieś

jak walczyć z...

Post autor: skaranie boskie »

Chlebek nie. Absolutnie. Gluten to wróg, o czym już pisałem. Robi w jelitach taką paskudną skorupę i zwyczajnie je zakleja.
To samo dotyczy klusek wszelakich. Dopuszczalne są kasze, najlepiej jaglana, bądź gryczana biała.
Tak, wie m, prażona smaczniejsza.
Naturalnie nie odstawiamy tych wszystkich produktów na zawsze. Po już choćby wstępnym oczyszczeniu, możemy do nich wrócić, ale według mojego zalecenia, nie częściej, niż raz w miesiącu. Musimy pamiętać, że truliśmy nasze organizmy przez wiele lat, ich odtrucie więc nie nastąpi w kilka dni. Gdybyśmy chcieli tak naprawdę się oczyścić, poruszyć limfę, a przy okazji uruchomić nasz system immunologiczny, musielibyśmy trochę dłużej się pomęczyć.
Zresztą, to nie jest męczenie. Z początku wydaje się, że nie damy rady, ale już po kilku dniach, góra tygodniach, zauważamy, że to wchodzi w nawyk. Przyznam, że nawet mi się z tym wygodniej żyje, bo nie mam garów do zmywania.

Dobra, trochę zbyt chaotycznie się do tego zabrałem, poruszając jednocześnie temat zrzucania wagi i oczyszczania organizmu. Chaos to jednak pozorny. Te dwie sprawy powinno się omawiać, jak i stosować łącznie. Samo odchudzenie nie na wiele się przyda, prędko bowiem zmieni się w gwałtowniejsze tycie. Przerabiałem to. Cała masa różnych cudownych diet kończyła się krótkotrwałym spadkiem wagi, a następnie jej gwałtownym przyrostem. Dlatego zabrałem się do rzeczy kompleksowo.
W pierwszej kolejności poszukałem wiedzy na temat zakwaszenia organizmu i objawów tegoż, oraz wykazu produktów, które to zakwaszenie powodują. Wyszperałem również te produkty, które nas alkalizują. Niestety, dwóch silnie zakwaszających nie potrafiłem i do dziś nie potrafię się wyrzec, choć przyznam, że je - zwłaszcza ten drugi - mocno ograniczyłem. A są nimi kawa i piwo.
Mogę teraz śmiało powiedzieć, że podstawa dobrej diety to dwa piwa dziennie...;)


cdn.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


admin@egoija.pl
Awatar użytkownika
refluks
Posty: 42
Rejestracja: 17 cze 2020, 10:57

jak walczyć z...

Post autor: refluks »

Jesteś niski jak na mężczyznę.
Ja mam tyle samo wzrostu, co ty.
Przez dłuższy okres swojego życia byłam szczupła.
Dlaczego?
Bo jadłam kiedy i co chciałam.
Zaczęłam tyć gdy pojawiła się moda żywieniowa pod tytułem "Jemy kilka posiłków dziennie i o określonych porach".
Nie jest to zła metoda, bo kto był na koloniach czy w szpitalu przez dłuższy okres to chudł.
Ale u mnie to nie działa.
Jem, kiedy jestem głodna.
Raz na dzień, siedem razy na dzień. Różnie bywa.
Nie ma recepty dla każdego.
Każdy organizm jest inny.
Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 281
Rejestracja: 10 cze 2020, 1:37
Lokalizacja: wieś

jak walczyć z...

Post autor: skaranie boskie »

Tu się z Tobą zgadzam.
Mam kolegę - wyższy ode mnie o pół głowy - który sam dla siebie gotuje na obiad pół kilograma makaronu i go zjada z jakimś dodatkiem, najczęściej mięsnym, po czym pokazuje taką maleńką kulkę na brzuchu (ma ją zawsze, jest wielkości paznokcia od kciuka) i twierdzi, że go strasznie wzdęło. No i jest chudy. Nawet miał kiedyś ksywkę Jechudi...
Ale to są wyjątki. Z obserwacji wiem, że postura ludzi jest zazwyczaj mocno związana ze spożywanymi przez nich posiłkami.
Co do ich częstotliwości - wrócę do tematu w swoim czasie. Na razie spróbuję ogarnąć początki, bo wychodzi mi to trochę chaotycznie.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


admin@egoija.pl
Awatar użytkownika
skaranie boskie
Administrator
Posty: 281
Rejestracja: 10 cze 2020, 1:37
Lokalizacja: wieś

jak walczyć z...

Post autor: skaranie boskie »

Zgodnie z zapowiedzią, wracam do tematu, choć nie wiem, czy nie piszę go wyłącznie "na Berdyczów".
Częstotliwość posiłków. Właściwie, to nie ma wielkiego znaczenia, czy będziemy jedli jeden, dwa, czy dwadzieścia posiłków dziennie. Ważne jest, by przestrzegać wspomnianej wyżej szesnastogodzinnej przerwy. Niektórzy mówią o dwunastu godzinach. Tak, to absolutne minimum, ale powyżej czternastu godzin, w czasie których nie dostarczymy organizmowi żadnych węglowodanów, nasza wątroba zaczyna z naszego własnego tłuszczu wytwarzać ketony, które są idealnym pożywieniem dla mózgu, a które, w przeciwieństwie do cukrów, nie powodują odkładania się tłuszczu, lecz go redukują, z tłuszczu bowiem powstają. Jeśli damy organizmowi owe szesnaście godzin przerwy między posiłkami, damy szansę wątrobie na ich produkcję.
Ten czas jednak też jest obwarowany tym, co jemy. Pokarmy mięsne, jak i mączne, a już szczególnie spożyte równocześnie, potrafią nawet kilka dni zalegać w przewodzie pokarmowym, powodując nie tylko zatory, ale i ciągły pobór absolutnie zbędnych nam składników.
I tu kolejna konkluzja. Nie jedzmy takich produktów, skoro nam szkodzą. Nie jedzmy ich zwłaszcza w początkowej fazie detoksu.
Wszelkiej maści pieczywo powinniśmy odstawić całkowicie. Nie dlatego, że jest złe z natury. Jest złe dlatego, że nikt dziś nie piecze prawdziwego chleba. Nawet ten, który uznajemy za razowy i który pozornie na taki wygląda, zawiera nadający mu ciemny kolor karmel i... oczywiście wszędobylski w mąkach gluten. Zadałem sobie wielokrotnie trud przeczytania składu chleba, rzekomo razowego. Każdy zawiera jakąś tam ilość mąki pszennej (gluten w wysokim stężeniu), oraz karmel.
Poza tym warto pomyśleć nad odstawieniem mięsa. Zwłaszcza czerwonego, ale z zasady każde jest złe, podobnie, jak nabiał.
Jedyne mleko, jakie powinien spożywać człowiek, to mleko matki. Mleko innych ssaków, podane w dowolnej postaci, może jedynie powodować stany zapalne. To jest obce, absolutnie nieprzyswajalne przez nasze organizmy białko. Jedyne białko, jaki jesteśmy w stanie przyswoić, to białko roślinne. Napiszę jeszcze dlaczego tak jest, ale już nie dzisiaj. Dziś dodam tylko, że po dłuższym detoksie, można sobie pozwolić na jedzenie mięsa, bądź pieczywa, czy ziemniaków, klusek itp. Nigdy jednak nie należy tych rzeczy łączyć w posiłkach. I nie jeść tego na co dzień. To jest coś, co można zjeść "od święta", o ile po wejściu na ścieżkę detoksu, będziemy jeszcze na coś takiego mieli ochotę.

cdn.
Kloszard to nie zawód...
To pasja, styl życia, realizacja marzeń z dzieciństwa.


admin@egoija.pl
ODPOWIEDZ